Ha! Zrobiłam je!! Po prawie dwóch miesiącach. Już są. Moje schody ;-)
Wymagają jeszcze ukrycia pewnych niedoróbek i ponownego przemalowania ale nie mogłam się doczekać ich prezentacji i już porobiłam fotki. A co tam i tak jestem z nic dumna. Moje pierwsze i mam nadzieję ostatnie w tym roku schody ;-)
Pierwsze co musiałam zrobić to szkielet - powstał bez planów, na szybko. Okazał się pasować, więc resztę już pociągnęłam dalej bez problemów. Jako że wykonałam go z balsy był bardzo kruchy i cała konstrukcja wymagała sporych wzmocnień.
Najbardziej żal było mi listwy przypodłogowej, którą musiałam oderwać. Raz, by konstrukcja idealnie przylegała do ściany, dwa - by ją mieć do wykończenia schodów ;-)
Kolejny etap prac to kominek. Tu jego front.
I włala! Patrzcie i podziwiajcie ;-) Szkoda tylko, że nie miałam więcej gadżetów by móc odpowiednio przystroić zmieniające się wnętrze salonu.
I w ten oto sposób, zaledwie w jeden dzień zostałam posiadaczką podgrzewanych schodów ;-)
Brak mi słów! Twoje prace są mistrzowskie!
OdpowiedzUsuńNiesamowite. Chciałabym tam mieszkać...
OdpowiedzUsuńja też... ;-)
Usuń